„Panie, ludzie tutaj boją się wójciny. Dlatego mało kto będzie mówił na temat fatalnego dla nas przebiegu drogi dojazdowej do planowanego mostu na Wiśle” – wielokrotnie usłyszeć można takie słowa z ust mieszkańców Borusowej, Hubenic, Kozłowa czy Woli Żelichowskiej.
- na zdjęciu radny Misiaszek -
Już w październiku 2007 roku władze województwa małopolskiego i świętokrzyskiego podpisały z wielką pompą na promie w Nowym Korczynie - porozumienie intencyjne w sprawie budowy mostu, dzięki któremu droga do Warszawy ma być krótsza o ok. 20 kilometrów. Most na Wiśle w Borusowej istniał już w przed II. wojną światową. W 1939 roku został wysadzony w powietrze. Teraz w tym miejscu można przedostać na drugi brzeg Wisły jedynie promem.
Żaden z naszych rozmówców z gminy Gręboszów nie kwestionuje konieczności budowy mostu w Borusowej. Wprost przeciwnie, cieszą się, że będzie można przedostać się przez Wisłę znacznie szybciej i taniej. Protestują jedynie ze względu na proponowany przebieg drogi dojazdowej. Stracą bowiem albo swoje pola uprawne, albo życie umilać im będzie drganie szyb w oknach. Może i pogodziliby się z tym, gdyby nie było alternatywy. Taka jednak jest, jak twierdzą najbardziej poszkodowani przez zaplanowany przebieg drogi. Ich zdaniem dojazd do mostu w Borusowej mógłby mieć znaczniej mniej kolizyjny charakter.
Czym się różni wójt Gręboszowa od amerykańskich kongresmenów?
Gdy swego czasu współautor tego tekstu odwiedził stolicę Stanów Zjednoczonych, był w stanie w ciągu jednego tygodnia umówić się (bez żadnych protekcji) z kilkoma członkami Kongresu USA. Okazało się, że wójt gminy Gręboszów, Krystyna Świętek jest znacznie bardziej zajętą osobą od czołowych polityków amerykańskich. Jak się wydaje - nabrała wody w usta i od kilku tygodni nie ma czasu, by skomentować całą sprawę.
Jedyna jej wypowiedź, jaką udało się uzyskać „na stojąco” w sekretariacie sprowadzała się do odesłania dziennikarza do inwestora. Tymczasem, jak się okazało, także wójt ma pewne możliwości, by doprowadzić do bardziej korzystnego dla mieszkańców gminy Gręboszów rozwiązania. Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie przedstawił 5 wariantów przebiegu drogi, w tym jeden preferowany, jak nas informuje jeden z pracowników tej instytucji. Wydając decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia, wójt gminy może wybrać inny wariant niż preferowany przez inwestora.
W czasie rozmów z mieszkańcami gminy odnieść można było wrażenie, iż mają bardzo duże zastrzeżenia co do przebiegu konsultacji kolejnych planów przebiegu drogi. W czasie jednego ze spotkań miał paść np. taki argument, iż planowana droga jest tak kręta dlatego, by kierowcy w czasie prowadzenia pojazdów nie zasypiali (sic!).
Dlaczego mieszkańcy gminy protestują?
Gminny radny Stanisław Misiaszek podkreśla, że ludzie protestowali już od dawna przeciwko przedstawianym im wariantom przebiegu drogi. Co więcej, proponowali prawie bezkolizyjne rozwiązania, których jednak nie uwzględniono. To, że można było zmodyfikować plany pokazuje choćby jego przykład. Najpierw droga miała przebiegać w praktyce bezpośrednio przed oknami jego domu, a później okazało się, że można ją jednak przesunąć o 100 metrów dalej.
Problemem dla mieszkańców gminy Gręboszów jest jednak nie tylko to, że droga przebiegać będzie w pobliżu ich domostw. Będzie dzieliła ich pola uprawne na części, do których utrudniony będzie dostęp maszyn rolniczych. Rolnicy otrzymają pieniądze tylko za część pola, zajętego przez drogę. Taka rekompensata finansowa jest marnym pocieszeniem w sytuacji, gdy droga dojazdowa do mostu w Borusowej w praktyce pokroi pole uprawne.
W marcu 2010 roku grupa mieszkańców, reprezentująca 47 rodzin pisała w swym liście: „My niżej podpisani rolnicy wsi Kozłów i Hubenice zwracamy się z prośbą o wzięcie pod uwagę naszych sugestii …. Nasza prośba dotyczy odsunięcia planowanej drogi do mostu w Borusowej na odległość umożliwiającą nam dojazd i korzystanie z naszych pól. (…) usytuowanie drogi w planowanym wariancie odcina od swoich pól 90% gospodarstw wsi Kozłów i 50% gospodarstw wsi Hubenice, a także zabiera najlepsze grunty położone w najbliższym sąsiedztwie gospodarstw…”
Ryszard Grodecki z Borusowej pokazuje, w którym miejscu ma przebiegać droga. Gdyby przesunąć ją jeszcze kilkanaście metrów, przechodziłaby przez jego sypialnię! Jak w takich warunkach można żyć?! – pyta. 25 stycznia tego roku państwo Grodeccy skierowali kolejny protest na ręce wójta Krystyny Świętek. „Nieprawdziwe jest stwierdzenie, że uwagi i wnioski zgłoszone podczas rozprawy administracyjnej są uwzględnione w nowym kompilacyjnym wariancie. Nie taki wariant nam, uczestnikom rozprawy przedstawiono, nie taki akceptowaliśmy. (…) Pozbawienie mieszkańca wsi przydomowej działki jest bezmyślnością, bezdusznością. (…) Jesteśmy już w tym wieku, że oczekujemy poprawy warunków życia na lepsze, a nie na gorsze. Dom to dorobek naszego życia, budowany przez kilka lat. Bardzo przykro jest myśleć o utracie tego wszystkiego, co jest dla nas cenne…. Dlatego ponownie prosimy o rozpatrzenie naszej prośby dotyczącej zmiany trasy przebiegu drogi i ‘opracowanie’ takiego wariantu, który nie kolidowałby z zabudowaniami i nie powodował dla mieszkańców uciążliwości i niedogodności, jakie niewątpliwie powoduje droga o dużym natężeniu ruchu.” – piszą Grodeccy.
Protestują także Elżbieta Ziemian i Barbara Skowron, pokazując nam - podobnie jak Ryszard Grodecki - tereny, będące własnością państwa, przez które mogłaby przebiegać prawie bezkolizyjnie droga, nie krojąc – jak w aktualnych planach - prywatnych pól uprawnych i nie przebiegając pod oknami mieszkańców gminy Gręboszów.
Także radny gminny Jerzy Wcisło uważa, iż powinny zostać uwzględnione postulaty mieszkańców, poszkodowanych przez fatalny przebieg drogi. „Nikt tutaj nie jest przeciw budowie mostu, chodzi nam jedynie o bezkolizyjny przebieg drogi prowadzącej do tego mostu” – mówi radny.
Niezadowoleni z przebiegu drogi są także mieszkańcy Woli Żelichowskiej, przez którą już niedługo prowadzić będzie ruchliwa trasa z Warszawy. Danuta i Stanisław Tarka pokazują nam, że jeszcze niedawno droga miała przebiegać przez ich podwórko! Udało się jednak przesunąć ją nieco dalej. By zamknąć usta mieszkańcom, podobno powstał nawet pomysł, by założyć jakąś „księgę”, do której wpisywano by nazwiska protestujących i napiętnowano ich jako przeciwników mostu.
Dlaczego nie można zaplanować przebiegu drogi w ten sposób, by poszkodowanych było znacznie mniej? Jak wieść gminna niesie, podobno ktoś ma zamiar zakupić budynek likwidowanej szkoły i zrobić tam hotel (?). Chodzi o to, by trasa z Warszawy biegła w pobliżu tego hotelu. Czy pogłoska ta ma w sobie coś z prawdy, przekonamy się zapewne już niedługo.
red.
czytaj więcej...